niedziela, 18 października 2009

Skąd wziąć pieniądze na akcje PGE?

Jeszcze tylko osiem dni pozostało do końca zapisów na tegoroczny hit tj. zakup akcji Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) w ramach oferty publicznej.
PGE prowadzi działalność w następujących segmentach:
- wydobycie węgla brunatnego i wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła,
- wytwarzanie energii w źródłach odnawialnych,
- obrót i dystrybucja i sprzedaż energii elektrycznej,
Zakończenie przyjmowania zapisów nastąpi 27 października 2009 r. o godz. 12.00. Składając zapisy na akcje trzeba wyrazić zgodę na zakup akcji po cenie max. tj. 23 zł. Ostateczna cena nie będzie wyższa niż owe 23 zł (przedział cenowy zawiera się pomiędzy 17,50 a 23 zł). Z uwagi, że tylko 10% oferowanych akcji trafi w ręce drobnych inwestorów – należy spodziewać się dużej redukcji. Spekuluje się, że redukcja może wynieść 85-90% lub nawet więcej.
Dla przykładu chcę kupić akcje za 2 tys. zł to muszę wpłacić do biura maklerskiego kwotę ok. 20 tys. zł.

Tylko skąd ją wziąć?

Można posłużyć się lewarem. Tak zwane lewary, pozwalają zapisać się na większą liczbę akcji sięgającą 10-krotności niż dysponujemy. W moim przypadku bank może mi pożyczyć 20 tys. zł co pozwoli mi przy redukcji 90% kupić ich za 2,2 tys. zł. Z takimi propozycjami wyszedł BRE Bank, Alior Banku czy Deutsche Bank. Czyli praktycznie i tak kupię akcję za swoje pieniądze. Dodatkowo bank na mnie zarobi naliczając prowizję i odsetki. Więc jaki jest sens brania kredytu. Szacuje się, że przy 95-proc. redukcji zapisów i 5-krotnym lewarze inwestor zarobi, jeżeli kurs akcji PGE wzrośnie na debiucie o 9 proc.
A co jeśli kurs nie wzrośnie? Jeśli jest tak duże zainteresowanie tym walorem, to albo nic nie zarobimy z uwagi na cenę albo będzie tak duża redukcja że da nam zysk kilku złotowy. Przypomina mi się w tym momencie powiedzeniem Warrena Buffeta „Starajmy się być lękliwi, kiedy inni są chciwi, a starajmy się być chciwi, kiedy inni są lękliwi”.

Jak zatem uzbierać owe 20 tys. zł, żeby kupić akcje za 2 tys. zł.
Z uwagi na mniejszą koniunkturę na giełdzie nie chcę pozbywać się moich akcji z portfela. Dodatkowo myśląc o dywersyfikacji portfela nie mogę mieć ich więcej niż 25%, co wiąże się z kolejnym powiedzonkiem „nie wkładamy wszystkich jajek do jednego koszyka”. Myślę więc o pożyczce z tzw. Kasy zapomogowo-pożyczkowej z zakładu pracy dzięki, której zakupię akcje bez lewara z banku. Zazwyczaj tego typu pożyczki są nieoprocentowane i to jest ich plus w porównaniu do tego co oferują banki. Pozostałą cześć pożyczę sobie z funduszu bezpieczeństwa na kilka dni oraz z bieżących wydatków. Mam nadzieję, że do 27 października uda mi się uzbierać brakujące 18 tys. zł!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty