niedziela, 30 listopada 2014

Ile płacić sobie?

 
Cała prawda o byciu bogatym dla większości z nas to nic innego jak oszczędzanie. Jak Ci się wydaje, która osoba jest bogatsza - ta co zarabia 10 tys. na miesiąc, czy ta co zarabia 2 tys. Na podstawie zarobków miesięcznych trudno na to pytanie jednoznacznie udzielić dobrej odpowiedzi. Jeśli zarabiasz dziesięć tysięcy zł na miesiąc i wydajesz również dziesięć tysięcy – to nie masz nic. Gorzej jak wydajesz dwanaście tysięcy. Jeśli zarabiasz dwa czy trzy tysiące zł a z tej kwoty odkładasz co miesiąc np. 200 czy 300 zł to jesteś na właściwej drodze do osiągniecia sukcesu finansowego. Bo co z tego że mieszkasz w wynajmowanym mieszkaniu w ładnym apartamentowcu a Twój sąsiad z ostatniej kondygnacji - właściciel super apartamentu o powierzchni min. 100 m2, komfortowo wykończony z kilkudziesięciometrowym trasem, skoro kupił go w 100% na kredyt i teraz przez 30 lat musi co miesiąc oddawać bankowi ponad 2 tys. zł. Jak myślisz, który z Was jest bogatszy. Aby to sprawdzić i porównać się do niego będzie nam potrzebne obliczenie wartości netto naszego majątku.


Dlatego najważniejsza zasada tworzenia bogactwa to płacenie sobie w pierwszej kolejności, zamiast najpierw opłacać rachunki czy płacić za ubrania itp…


Niestety zazwyczaj postępujemy odwrotnie i najpierw opłacamy wszystkie rachunki a dopiero to co nam zostanie (jeśli w ogóle), odkładamy na koncie oszczędnościowym. Najczęściej nic nam nie zostaje i twierdzimy że zbyt mało zarabiamy, żeby oszczędzać.

Bardzo trafny jest cytat „Każda złota moneta, którą zaoszczędzisz, będzie niewolnikiem pracującym na Ciebie. Każdy miedziak, który ona zarobi, jest jej dzieckiem, które także może dla Ciebie zarabiać. Najpierw dorób się armii złotych niewolników, potem będziesz mógł bez żalu spożywać wystawne bankiety” To cytat z książki Roberta Kiyosaky’ego – motto oszczędzania.
ILE NALEŻY SOBIE PŁACIĆ?

W literaturze zalecają zacząć od 10% tego, co zrobiliśmy. Właściwie ten procent winien być uzależniony od naszego wieku w którym zaczynamy oszczędzać. Im wcześniej zaczniesz sobie samemu płacić tym od mniejszego procentu zaczynasz.

Moja zasada jest następująca:

Ważne jest - że cokolwiek zarobisz (pensja, dodatkowe zlecenie, nagroda, zwrot podatku, dochody z wynajmu itp.), od razu zapłacić najpierw sobie (procent ustal sam, pamiętając o minimum 10%) i przelej tą kwotę na wydzielone konto w banku. Odłożenie 10% z comiesięcznych zarobków nie wpływa na zmianę dotychczasowych warunków życia. Wpłynie za to pozytywnie na warunki życia w przyszłości.

Jeśli nie możesz zacząć od 10%, zacznij od mniejszej kwoty na początek, ale zacznij ją systematycznie zwiększać! Gdy zaczniesz gromadzić i monitorować swoje konto, zobaczysz jak Ci regularnie kwota odsetek rośnie, to nie zatrzymasz się na poziomie 10%. Przekonasz się, jak to wciąga!

ZACZNIJ MYŚLEĆ O SOBIE!

Policz ile godzin w ciągu miesiąca pracujesz dla siebie? Zarabiasz netto ok. 2,7 tys./178 godz. to jedna godzina Twojej pracy w przybliżeniu kosztuje 15 zł. Zakładając że odkładasz 200 zł /m-c - to dla siebie pracujesz tylko 13,3 godziny w skali miesiąca co w przeliczaniu na dzień wychodzi 36 min.

Zdecydowanie za mało, to tylko ciut więcej niż pół godziny dziennie. Zacznij na samym początku od jednej godziny. Odkładając równowartość jednej godziny dziennie da Ci to w skali miesiąca 330 zł, co będzie stanowiło 12% Twoich dochodów.

Godzina dziennie to naprawdę minimum, które gwarantuje Ci
sukces finansowy.

Każda nadwyżka w budżecie odłożona jest Twoim sprzymierzeńcem i pracuje na tzw. procent składany. Rozpoczęcie oszczędzania w młodym wieku daje Ci dłuższy czas oszczędzania a tym samym większy kapitał jesteś w stanie uzbierać. Odwlekanie decyzji o rozpoczęciu oszczędzania może Cię dużo kosztować, co wyraźnie widać na załączonym diagramie.






Pamiętaj, nic nie zapewni Ci niezależności finansowej jeśli nie zaczniesz najpierw płacić sobie!

12 komentarzy:

  1. Bardzo pomocny artykuł. U mnie jest tak że odkładam co miesiąc jakieś tam kwoty, czasami mniejsze a czasami większe ale w konkretnym celu a więc może to być zakup nowego auta czy czegoś innego. I przeważnie kiedy jestem już na półmetku i cel jest co raz bliższy pojawia się propozycja kredytu na pokrycie brakującej reszty z której zazwyczaj korzysta.. No i potem najczęściej nie ma już co miesięcznego odkładania bo w to miejsce pojawia się spłata miesięcznych rat kredytu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja staram się w każdy miesiąc odłożyć 20-30% zarobionej kwoty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko pogratulować Piotr

    Karol P24 tak to bywa jak chciwość wygrywa z rozsądkiem. Dobrze że chociaż jest odłożone na ten cel 50%.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mieszkam z rodzicami i dzieki temu odkladam okolo 50% zarobku, chce to jeszcze pomnozyc poprzez kupno wartosciowych spolek, i ciesze sie ze nie kupilem zadnego mieszkania na kredyt

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja odkładam co miesiąc około 66% moich dochodów (stanowi to około 3tys - 3.3 tys zł). Mam 26 lat. Zbieram na mieszkanie, mój mąż oszczędza na razie tylko 33% swoich dochodów (1 tys.). Mamy mocne postanowienie kupienia mieszkania praktycznie za gotówkę i nieposiłkowania się kredytem. Na razie niestety wynajmujemy.

    OdpowiedzUsuń
  6. W moim przypadku wychodzi, że średnio 50% zarobionej kasy leci na oszczędności/inwestycje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super tekst, bardzo słuszne wnioski.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lepiej mieszkać z rodzicami i nie brać mieszkania na kredyt bo to jest strasznie duży obowiązek

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie jest okładać kiedy nie ma się zaciągniętych żadnych kredytów ale kiedy jest już na koncie jakiś kredyt mieszkaniowy który musimy spłacać co miesiąc a do tego zadłużenie na karcie kredytowej to z odłożeniem czegokolwiek może być już problemem. Podaje przykład w którym posiadamy już rodzinę, dzieci a więc tych wydatków jest znacznie więcej niż w przypadku bycia singlem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Ale jest też druga strona mając kredyt (oczywiście rozsądny hipoteczny na pare lat) ma się już jakiś cel na który wydaje się pieniądze i wyrabia się nawyk oszczędzania spłacając najpierw kredyt a dopiero pózniej wydając resztę kwoty która zostanie.

      Usuń
  10. Ok. Ale co? Mamy odłożyć pieniądze dajmy an to na konto oszczędnościowe a potem martwić się za co opłacić rachunki? Rachunki chyba są ważniejsze od oszczędności? Czy może się mylę?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja w pierwszej kolejności opłacam rachunki i raty kredytu a w drugiej kolejności wszystkie inne rzeczy. Nie spłacając rachunków czy rat kredytu w terminie możemy narazić się na dodatkowe koszta, które mogą być szczególnie dotkliwe w przypadku tych ostatnich.

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty