czwartek, 8 kwietnia 2010

Co mi przeszkadza w inwestowaniu?

"Czas to pieniądz" jest powiedzeniem, które zawiera w sobie dużo prawdy. Zarabianie pieniędzy, określa ile naszego czasu możemy na tą czynność przeznaczyć. Większości z nas – w tym również mnie ekscytuje wizja bycia niezależnym człowiekiem. Idealnym rozwiązaniem wydaje się gra na giełdzie. Jednak czy efektywne inwestowanie na giełdzie jest możliwe w połączeniu z wykonywaną pracą na etacie, obowiązkami rodzinnymi?

Ostateczny wynik z naszych inwestycji oprócz pieniędzy wymaga nade wszytko czasu. W zależności od przyjętej strategii, jesteśmy zobligowani do poświęcenia od kilku do kilkunastu godzin tygodniowo na obserwację rynku a przede wszystkim naszego portfela.

Moja praca i dostęp do Internetu pozwala mi sprawdzić notowania raz, dwa razy dziennie. Jednak nie zawsze tak jest i nie mogę z tym przesadzać. Na głębszą analizę mogą poświęcić trochę czasu wieczorem – jednak również nie każdego dnia.

Więc jaką wybrać strategię?

Wybór strategii zależy od czasu jaki możemy przeznaczyć na analizowanie i śledzenie rynku.

Pracują na pełny etat i wykonując wiele czynności domowych, nie mogą spędzać codziennie kilku godzin na daytradingu – pomimo szczerych chęci.

Jako że nie mam czasu na siedzenie przed monitorem w czasie sesji, ocenę sytuacji zmuszony jestem dokonywać przeważnie wieczorami na podstawie wykresów tygodniowych czy miesięcznych. Z tego powodu najbardziej odpowiada mi strategia średnioterminowa.

Chcąc dokonać wyboru odpowiednich spółek do portfela, analizuję ich wskaźnik C/WK w celu wyboru tych najbardziej niedowartościowanych. Następnym etapem jest ocena wskaźników zwrotu z kapitału (ROC) oraz zadłużenia. Te czynności mogę wykonać raz na tydzień.
Najbardziej pracochłonny jest wybór odpowiedniego momentu zakupu akcji. Do tego celu korzystam z sygnałów kupna bądź sprzedaży, średnich ruchomych SMA - przecięcia średniej przez wykres, oraz wskaźników kupna/sprzedaży MACD. Ta analiza wymaga jeśli nie codziennego śledzenia to chociaż co drugi dzień. Powyższe czynności trzeba połączyć z analizowaniem odpowiedniego momentu wyjścia.
Podobnie jak w przypadku momentu wejścia, korzystam ze średnich ruchomych, linii trendu oraz MACD, oraz dodatkowo poziomów wsparcia.

W celu zabezpieczenia pozycji stosuję ruchomy stop loss aktualizowany średnio co drugi dzień.
Zgodnie z zasadą dywersyfikacji inwestuję zazwyczaj w max 5 spółek. Dodatkowo obserwując sytuację kilku spółek (załóżmy również 5).

Średnio przyjmuję że na analizowanie i zapoznawanie się z codziennymi informacjami poświęcam od 1,5 do 2 godz. dziennie.

Jeśli pracujemy często „po godzinach” i nie dysponujemy odpowiednim czasem aby poświęcić kilku godzin tygodniowo, powinniśmy wybrać inwestycję o horyzoncie długoterminowym lub powierzyć nasze pieniądze profesjonalistą np. z funduszy inwestycyjnych.

A czy Tobie wystarcza odpowiednia ilość czasu na inwestowanie i ile go poświęcasz dziennie/tygodniowo? Podziel się swoimi spostrzeżeniami na ten temat, gdyż czas jest najcenniejszy, cenniejszy od pieniędzy.

10 komentarzy:

  1. Jestem początkującym inwestorem, raczej o strategii długoterminowej i poświęcam ok. 0,5 godz. dziennie. W wekendy dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę że to nawet lepiej że człowiek nie ma czasu siedzieć w ciągu sesji przed kompem. Jak miałem czas i siedziałem na notowaniach to wtedy miałem najgorsze wyniki.

    A co do wyboru spółek to spółka wybierana na miesiące niż dni, a podstawą (z wyjątkami) jest to czy spółka ma zyski i czy nie jest przelewarowana na kredytach. Dodatkowo polityka spółki na przyszłość, oraz polityka informacyjna zarządu. Oraz omijanie szerokim ruchem spółek śmieciowych i spekulacyjnych (typu FON, Bioton, OIL itd.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sie sklada, ze mam czas na sledzenie gieldy w ciagu dnia. Moge sledzic notowania na biezaco. Orientacyjnie na gielde poswiecam pare godzin dziennie. W sumie to nawet nie jest gapienie sie w cyfry, tylko czytanie roznych informacji, dyskusji, analiz itp.

    Jak jestem w podrozy to sprawdzam sytuacje na rynku na telefonie. Na wakacjach raz lub kilka razy dziennie, zeby zobaczyc jak tam sytuacja na rynku. Wszystko zalezy czy to jest goracy okres dla posiadanych akcji, czy nie. Poza tym dostaje smsy powiadajamiajace o cenach na okreslonym poziomie i o komunikatach informacyjnych.

    W domu dyskutujemy na ten temat z druga polowa. W tym przypadku co dwie glowy to nie jedna.

    Moze sie wydawac, ze poswiecam mnostwo czasu na gielde, ale po jakims czasie to jest wszystko rutyna i nie przeszkadza w innych rzeczach.

    Moge powiedziec, ze czas poswiecony na inwestycje zdecydowanie procentuje i jest tego wart.

    OdpowiedzUsuń
  4. Inwestor który nie ma czasu na dogłębne analizy inwestycji jest przeze mnie nazywany "inwestorem pasywnym". Taki inwestor powinien inwestować i jak najbardziej może mieć przyzwoite wyniki. Jednak jego podejście jest nieco inne niż inwestora aktywnego.

    Więcej pisałem o tym na swoim blogu, więc nie chcę się powtarzać. Jeśli jesteście zainteresowani to klik na ten link i będzie trochę do poczytania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ktoś kto dziennie wykonuje kilka-kilkanaście transakcji to według mnie gracz, a nie inwestor. Bo w co inwestować na kilka dni? Sama spółka w ciągu kilku dni nie poleci na Marsa, czy nie odkryje "leku na raka". Jest to gra pod określone zachowanie kursu, bardzo zbliżona pod obstawianie czarne, czerwone na ruletce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Najważniejsze to jest umiar i wytyczenie sobie optymalnej granicy. Zaciekawiło mnie natomiast spostrzeżenie Marka, że im więcej czasu poświęcał notowaniom tym osiągał gorsze wyniki. Czyżby chwilowe "przemęczenie materiału"?

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi samo inwestowanie zabiera ok. 20 minut dziennie (ściągnięcie danych, odczyt sygnałów, ew. złożenie zleceń). O wiele bardziej czasochłonne jest prowadzenie bloga (może dlatego, że jestem początkujący w tym "fachu")!

    ypsilonfund.com
    --

    Instrumenty pochodne = duże ryzyko? YpsilonFund.com - blog przyszłego milionera. Aktualna wartość portfela: 118 621 zł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja za bardzo nie mam czasu by sprawdzać notowania w ciągu dnia. Najwyżej 15 minut łącznie, by co jakiś czas sprawdzić kurs.

    A już na pewno nie miałbym czasu, gdybym miał w portfelu więcej spółek.

    Ale to bardzo dobrze, bo powstrzymuje mnie to przed podejmowaniem decyzji podczas sesji.

    Natomiast po pracy i po sesji mogę siedzieć i analizować tyle ile potrzebuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Inwestuje na walutach, a traktuje to jako prace na pełny etat, wiec wszystko zależy od podejścia i od dostępnego czasu
    Strategia zakłada zamykanie większości transakcji w tym samym dniu, rzadko zdarza się by pozycja była przetrzymywana przez noc

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że na inwestowanie potrzeba przeznaczyć codziennie po kilkanaście godzin. Inwestowanie ma tylko wtedy sens, gdy jest to dochód pasywny. Więc siedzenie po kilkanaście godzin dziennie mija się z sensem. Pieniądze powinny same rosnąć, zamiast ich ciągle pilnować i tracić czas.

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty